I nawet tort w październiku będzie wyjątkowy: kremowe jesienne kwiaty i kolorowe liście mastyksu. Pomysłów na ucztę weselną w środku jesieni może być wiele! Zalecana literatura: 10 produktów dla urody i młodości. Wesele według praw numerologii. Czy można zagrać wesele w Roku Wołu?, Numerologia też może określić. Kwiaty na ślub i wesele w październiku. Jakie kwiaty w październiku. Jakie kwiaty na ślub w październiku. W październiku nasz wzrok na pewno przyciągną kwitnące zawilce japońskie Bressingham Glow - Anemone Japonica. Odpowiednia odległość w przypadku mieczyków wynosi 12 cm begonii 25 cm lilii 30 cm a dalii nawet 40 cm. Hurghada, pogoda w październiku, która zazwyczaj jest trochę chłodniejsza, jest idealna na jesienne wakacje. Tak więc, w ciągu dnia w Gun, Hurghada lub Safaga może być do 28 stopni ciepła, woda jest podgrzewana 20-23 stopni. Ale w ogóle nie zamarzniecie, bo ciepły wiatr wieje w tę część kraju w dzień iw nocy. GoĹ Ä : piootr3 Re: pogoda w październiku IP: *.adsl.inetia.pl 14.03.08, 11:36. Wejdź na Onet, kliknij w pogodę, później kliknij w Tunezję i znajdź. wykaz miesięcy. Tam będziesz miała średnią temperaturę powietrza i. wody. Poza tym, to dobry termin na plażowanie, a deszcze się zdarzają, ale. nie ma tłoku. Koronne miejsce w naszej ofercie zajmuje BARMIX - Automatyczny Barman. AUTOMATYCZNY BARMAN idealnie sprawdzi się podczas wesela, poprawin i innych imprez okolicznościowych. Będzie niezwykłą atrakcją, która zaskoczy Twoich gości i postanie w ich pamięci na długo! ? POZNAJ NOWOŚCI! Teraz w Barmixie dostępnych jest 8 udoskonalonych menu. Turyści są zadowoleni z wakacji na Malediwach w październiku. Recenzje dowodzą, że ten czas świetnie nadaje się do opalania, pływania, surfowania, wędkarstwa i rajskich wypraw na wyspy. Jedyne, co może cię zatrzymać -wysoka wilgotność. Jest przeciwwskazany u osób z chorobami serca, płuc i oskrzeli. Deszcz jest duszny. . Cześć! PoszukujÄ™ partnerki/koleżanki na wesela w czerwcu i październiku. Wesela obÄ™dÄ… siÄ™ w Warszawie, na tym październikowym bÄ™dÄ™ Å›wiadkiem, także bÄ™dziemy w centrum zainteresowania ;) Jestem normalnym, uÅ›miechniÄ™tym 28 latkiem. Jestem brunetem, niebieskie oczy. TrochÄ™ umięśniony, nie należę do patyczaków. Dobrze zachowujÄ™ siÄ™ po alkoholu, bardzo lubiÄ™ taÅ„czyć i dobrze siÄ™ bawić. Wystarczy mi od Ciebie trochÄ™ uÅ›miechu, umiejÄ™tność dobrej zabawy i kultury po alkoholu.... resztÄ… zajmÄ™ siÄ™ ja. ;))) koniecznie do 170 cm. Szczegóły ogÅ‚oszenia Ile pijesz alkoholu? PijÄ™ umiarkowanie Spotkanie przed uroczystoÅ›ciÄ…? Tak Czy zapewnisz nocleg partnerowi? Do ustalenia Czy zapewnisz transport partnerowi? Tak Dołączył: 2011-04-26 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1260 13 listopada 2015, 12:01 Dziewczyny powiedzcie szczerze co myślicie, bo wkoło opinie typu: "Wasza kasa, wasza decyzja", "Zrobicie jak zechcecie". Napiszcie narzeczonym mamy upatrzoną od zawsze salę weselną, z resztą w okolicy nie ma tego dużo. Wesele organizujemy sami, na chwile obecną ja mam 24 a on 26 lat. W związku jesteśmy już 8 lat (od zawsze). Z róóóżnych przyczyn nie zarezerwowaliśmy naszej upragnionej sali wcześniej. Problemem jest, że Zawsze marzył nam się ciepły, sierpniowy ślub. Tak naprawdę to nie wiem czemu- ale nie chciałabym zakładać na siebie nic poza bolerkiem, średnio mi się podoba idea gości naubieranych w płaszcze itp. Niestety zorientowaliśmy się w terminach i:- wchodzi w grę 7 październik 2017- myślę że zdążylibyśmy jakoś odłożyć kasę, no ale powstrzymuje nas właśnie to,że to... październik. A oboje chcieliśmy "letnią" sesję", ja chciałam iść do kościoła w samej sukience, ewentualnie w bolerku..-sierpień ale ... już 2018-tego roku.. niby tylko 10 mies dodatkowych,ale spotykam się z opinią że takie czekanie "na salę" jest dość absurdalne.. ludzie mówią, że jeszcze wiele się może zdarzyć, że to jeszcze szmat czasu..że 3 lata to przesada. no ale tak naprawdę różnicy jest tu 10 o opinię bo zaczyna mi odbijać :D Jak myślicie czy warto czekać 10 miesięcy po to by był to ten wymarzony miesiąc? Czy październikowy ślub wcale nie taki straszny jak nam się zdaje? Co myślicie? Jakie jest Wasze zdanie? Będę wdzięczna za każdą jakie są wasze wrażenia z październikowych wesel? Było zimno, trzeba było mieć płaszcz, panna młoda miała coś dodatkowego na sobie? Edytowany przez eternaldietdiary 13 listopada 2015, 12:48 Dołączył: 2013-07-15 Miasto: Lublin Liczba postów: 3906 13 listopada 2015, 13:31 A dlaczego upierasz się przy sierpniu ? Przecież nie ma żadnej gwarancji, że w sierpniu będzie piękna pogoda, a w październiku brzydko i zimno....To zwykle październik jest ładniejszy - jest co prawda trochę chłodniej, ale jest "złota polska jesień", na pewno się nie zgrzejesz w sukni, a młody w grarniturze - a jak będziecie mieli farta - to i 25 st. C może się sierpień to przecież "miesiąc burz" - pogoda - jak to zwykle w Polsce - niepewna - może być deszcz i 10 st, albo upały i 35 st.... w dzien slubu 16 sierpnia obudzil deszcz, ciemno, chlodno no depresja normalnie. Jak pan mlody przyjechal to zdazyli wejsc do domu i zaczęło potwornie padac. Dopiero w trakcie mszy błysnelo slonko. A pazdziernik np tego roku jak byl piękny! Szczegolnie druga polowa. Dołączył: 2013-06-26 Miasto: Daleko Stąd Liczba postów: 1457 13 listopada 2015, 13:34 Ja miałam cywilny w listopadzie-nie polecam, październik trochę cieplejszy, wolny od upałów ma też swoje uroki i plusy, goście nie będą sie wykręcali wczasami i urlopami hehe ale mimo wszystko nie chciałabym w październiku. Ja teraz idę na wesele i to dla mnie masakra, muszę kupić pełne szpilki,płaszcz, mąż musi kupić płaszcz, drożej nas wychodzi to wesele niż jak bylismy w lipcu ;) Dołączył: 2010-02-15 Miasto: Forest Liczba postów: 3128 13 listopada 2015, 13:43 Nie masz gwarancji co do pogody, może byc 15 stopni i deszcz w sierpniu albo 20 w październiku i słońce. Jeśli marzycie o sierpniu, to zostałabym przy tym, ale na 2017 szukając innej sali, jak nie w waszym mieście to w okolicy, bo 10 mieś. to dużo, prawie rok. Powiem Ci, że nie planuj też idealnego wesela bo tak się nie da, czasem trzeba iść na kompromis ;-) Odpowiedzcie sobie na pytanie na czym wam bardziej zależy na konkretnej sali czy na miesiącu ;-) Edytowany przez Yenla 13 listopada 2015, 13:46 Dołączył: 2010-05-25 Miasto: Warszawa Liczba postów: 10997 13 listopada 2015, 13:43 Byłam na weselu 17 października. Zimno i lał deszcz. W kościele dygotałam, choć miałam zamszowe kozaczki. Palacze non stop wychodzili z sali i zostawiali otwarte drzwi więc nie dość, że śmierdziało fajami to i wiało. Na sali było zimnawo. Ja akurat nie mogłam się "rozgrzać" bo byłam kierowcą a i nie potańczyłam, bo zespół grał tylko chamskie disco polo. Ja jestem na nie. Czerwiec to też dobry termin na wesele, jeśli nie chce się go brać w maju z powodu przesądów. Dołączył: 2013-12-30 Miasto: wrocław Liczba postów: 194 13 listopada 2015, 13:45 Moja kuzynka miała ślub tego roku, Było pięknie, pogoda słoneczna, temp 20 st, a może więcej... Ona miała tylko bolerko z koronki, on tylko garnitur, wszyscy mieli jedynie marynarki, garsonki. A sesja w barwach jesiennych wyszła cudnie :) Pogoda zmienna jest i różnie może się trafić, bo wesele w sierpniowym upale do przyjemnych nie zaliczam... Dołączył: 2011-08-05 Miasto: Toruń Liczba postów: 2753 13 listopada 2015, 13:54 Ja bym wolała zmienić salę,niż wziąć ślub jesienią,lub czekać prawie rok więcej. Mój będzie w lipcu przyszłego roku i naprawdę marzyłam o sali,którą mamy, jednak gdybym miała wybierać...zdecydowanie ślub latem, właśnie tak jak opisujesz- bez płaszczy, jedynie z bolerkiem, piękna sesja letnia. MrsDetermined 13 listopada 2015, 13:59 Moim rodzice mieli slub w pażdzierniku:) POgoda byla calkiem calkiem opowiadali. Bez jakiegoś wow. Ale nie było starsznie zimno i deszcze nie padal:) Mnie sie marzy slub we wrzesniu :) Dołączył: 2010-05-20 Miasto: Meksyk Liczba postów: 11016 13 listopada 2015, 14:08 A mnie sie właśnie marzy wrzesień/ październik. Tak naprawdę z tą pogodą nic nie wiadomo. Spójrz jak było w tym roku (czytałam komentarze, że brzydko... eee, serio? ;/) Naprawdę sporo ciepłych dni, dodatkowo piękna aura, kolorowe liście, winogrona, światło.... aaa ;)Z drugiej strony może trafić się plucha i temperatura koło zera, jednak juz któryś rok z rzędu w Polsce w miesiącach wrzesień-listopad jest naprawdę przyzwoita pogoda, a śniegu nie ma i w grudniu. Co do sierpnia - też na dwoje babka wróżyła, pogody nigdy nie można być pewnym. Może być 30 stopni, może być 12 i lać. Ja bym brała październik bez zastanowienia, ale to ja ;] wiolachoma 13 listopada 2015, 14:12 Ja brałam ślub 8 października, cały tydzień wcześniej lało i było zimno trochę się załamał, rano w sobotę też padało jeszcze, jak wychodzilismy z domy zaczeło świecić słońce i zrobiło się mega ciepło, sukienkę miałam bez ramiączek a do tego bolerko w 3/4 rękawa było mi naprawde ciepło. Polecam październik. byłam w tym roku w sierpniu na weselu dosłownie pot po dupie ciekł mimi klinatywowanej sali było duszno i nie przejemnie, każdy się dusił taka duchota. A sesja zdjęciowa w pażdzierniku piekna tym bardziej jak jest piękna złota jesień Dołączył: 2011-06-15 Miasto: Częstochowa Liczba postów: 70 13 listopada 2015, 14:13 U mnie pierwszy weekend pażdzienika był super - słońce i ciepło że nawet w krótkim rękawku można było wyjść, drugi było zimno i wiało a w niedzielę sypnął śnieg!! A na trzecią sobotę byliśmy na ślubie i było zimno i padało.. w kościele zmarzłam. Sierpień może być różny, ale raczej większe prawdopodobieństwo że będzie cieplej no i skoro tak sobie wymarzyliście. Ja bym czekała do 2018r. Sama miałam we wrześniu na początku i było ciepło fajnie - chyba najbezpieczniejsza opcjazrobisz jak uważasz, zdecyduj z narzeczonym lepiej "Wesele" ważnym filmem jest! Z tym że całą jego powagę i dydaktyzm Wojtek Smarzowski podsuwa nam pod nos niczym nauczyciel uczniowi zdjęcia swojej żony i dziecka w "Ferdydurke", abyśmy mu uwierzyli, że to film ważny. Z tego względu ogląda się go z taką samą pasją, co czyta podręczniki szkolne."Wesele" od dziś w kinach. W jednym z wywiadów, jeszcze przed premierą, Wojtek Smarzowski stwierdził, że jego najnowszy film może zostać w Polsce zakazany. Nieraz prowokował do szerokich dyskusji tak społecznych jak i politycznych. Można więc było mieć nadzieję, że faktycznie będziemy mieli do czynienia z dziełem obrazoburczym, które da nam do myślenia. Okazało się to jednak pustym zabiegiem marketingowym w stylu Patryka Vegi. Reżyser nie ma nam bowiem nic ciekawego do powiedzenia, co udowadnia w sposób głośny i agresywny. Wesele - recenzja "Wesele" jest filmem tyleż ważnym i potrzebnym, co nadętym i nieudanym. Jakby Smarzowski postanowił wsadzić kij w mrowisko, dla samej awantury wokół filmu. Mnoży wątki, podejmując kolejne ważkie kwestie, ale nie potrafi stworzyć z nich spójnej całości. Zjadliwa satyra na naszą rzeczywistość, szybko przemienia się w przepełnioną patosem pogadankę o narodowej tożsamości, w którą przed laty wrosła niechęć do obcych. Krytyka polskiej mentalności okazuje się przez to pusta, pozbawiona innych argumentów niż "antysemityzm, ksenofobia i homofobia są złe". "Wesele" to taka szkolna pogadanka o naszej przeszłości i teraźniejszości, mająca być przestrogą przed przyszłością. Smarzowski miesza ze sobą dwie linie czasowe. Tak jak znalezienie ludzkich szczątków w "Demonie", przyznanie nestorowi rodu Wilków tytułu Sprawiedliwego wśród narodów świata, staje się przyczynkiem do podróży w głąb sumienia całego narodu. Antoni wraca myślami do czasów II wojny światowej, kiedy to zakochał się w pewnej Żydówce, a potem ratował ją przed pogromem. Wtedy ksiądz z ambony przemawiał antysemickimi hasłami wyjętymi z ust Jacka Międlara, a dzisiaj inny duchowny podczas ślubu Kasi niczym arcybiskup Jędraszewski mówi o tęczowej - opinieWydarzenia w trakcie wesela wnuczki stają się katalizatorem wspomnień Antoniego. W kolegach pana młodego widzi mężczyzn w nazistowskich mundurach, a wypowiedzi kolejnych gości utrzymane są w hitlerowskiej retoryce. Spalenie domu z Ukraińskimi robotnikami zostaje natomiast zestawione z pogromem Żydów w Polsce. Przeszłość splata się z teraźniejszością w nieustannym tańcu nienawiści i przemocy, a Smarzowski chętnie posiłkuje się kolejnymi paralelami. Jego styl jest jednak toporny i nie do zniesienia. Co chwilę ktoś rzuca słowem "Żyd" utrzymanym w obraźliwym tonie. "Żyd", "Żyd", "Żydostwo" jako obelga pada średnio trzy razy na każdą scenę, tracąc swoją początkową moc. Bohaterowie nie rozmawiają tu jak normalni ludzie. Dialogi ustawione są pod tezę, dlatego nie zdziwcie się, kiedy w pewnym momencie na ekranie pojawi się Józef Piłsudski, aby przywołać jedną ze swoich słynnych wypowiedzi. Smarzowski nie uznaje półśrodków i to, co ma nam do powiedzenia wypowiada z subtelnością czołgu, jednocześnie nas próbuje czarować pozą. On wie jakie dyskursy towarzyszą jego kolejnym filmom, dlatego jak tylko może stara się podkręcić kontrowersyjność "Wesela". "Prawda w oczy kole" - zdaje się co chwilę powtarzać, popadając w samouwielbienie. Niczym w narcystycznych uniesieniach odnosi się do samego siebie, bo natkniemy się tu na hasła, które padły już w jego poprzednich filmach, a nawet natrafimy na reminiscencje pełnometrażowego debiutu. Nie dajcie się jednak zwieść, te produkcje nie mają ze sobą nic wspólnego. Zaśmiejemy się, kiedy Rysiek wzorem Witolda szukającego pieniędzy w skrytce, z chytrą iskrą w oku zagląda do sejfu. Ba, zobaczymy tu nawet te same przaśne zabawy weselne, a z głośników dobiegnie nas melodia Białego misia. "Wesele" z 2004 roku miało jednak swój urok i było pewnym novum w polskiej kinematografi. Nowy film jest już powtarzalny. To przetwarzanie znanych nam motywów i zajeżdżanie na śmierć ogranych szlagierów kina Smarzowskiego. Jest wódka, jest siekiera, jest polskie krętactwo - nie ma świeżości, oryginalności, ani pomysłu jak to zgrabnie połączyć w jedną tak usilnie stara się wywołać w nas kaca, że odbija mu się to czkawką. Rozlicza się z naszą historią, ale nie ma do dodania nic, co by już nie zostało powiedziane, chociażby w "Pokłosiu". "Wesele" okazuje się więc filmem niespełnionych ambicji, które utykają w sferze pustych pretensji. Tyle tu głębi, co w nowych lekturach szkolnych. Miała być bomba, a wyszedł niewypał, przez co kino opuszcza się tyleż skonfundowanym, co zmęczonym. "Wesele" w kinach od 8 października 2021 roku. Wiwisekcja polskiego narodu według Wojtka Smarzowskiego poniewiera bardziej niż lejąca się strumieniami na ekranie wódka, a emocjonalnego kaca po seansie nie złagodzi żadna stawiająca na nogi mikstura. Będąc gościem na tytułowej imprezie, raz po raz dostajemy ciężkim obuchem po głowie, uświadamiając sobie po każdym ciosie, że tak naprawdę wesele jest stypą, podczas której reżyser opłakuje współczesną Polskę i pochyla się nad jej wstydliwą przeszłością. Najnowsze dzieło twórcy "Kleru" i "Wołynia" poraża ilustrowaniem skali ludzkiego zła, ale jednocześnie dławi się nadmiarem wątków i ugina pod ociężałą symboliką. Przed premierą nowego "Wesela" trzeba byłoby chyba wykazać się niewyobrażalną wręcz naiwnością, by zwiastun najnowszego dzieła Wojtka Smarzowskiego potraktować jako zapowiedź niezobowiązującej rozrywki w rytmach discopolowych przytupów i w towarzystwie zapijaczonych, wąsatych wujów. Bodaj najbardziej bezkompromisowy reżyser w Polsce pomiędzy zwrotkami weselnych przyśpiewek zainstalował ładunek o potężnej sile rażenia, którego odłamki trafiają praktycznie w każdą polityczną i światopoglądową sferę życia w naszym kraju. Jeżeli więc nastawiacie się na rubaszną zabawę w oparach satyry, to zaproszenia na "Wesele" nawet nie warto wyjmować z "Wesele": ani kontynuacja, ani remake, ani to, co nam się wydajeZgodnie z deklaracjami samego Smarzowskiego jego najnowszy film nie jest żadnym suplementem do dzieła z 2004 roku. Pod kątem stylistycznym to zupełnie inna opowieść, której wspólne elementy z pełnometrażowym debiutem reżysera oczywiście da się znaleźć. Weselni goście znów są mniej lub bardziej reprezentatywną próbką polskiego społeczeństwa, a popadająca w coraz większą ruinę i chaos impreza odzwierciedla wszystko, co w naszym kraju budowane jest na kłamstwie, pożądaniu, chciwości i nienawiści. Gospodarz uroczystości (Robert Więckiewicz), jak Marian Dziędziel sprzed lat, próbuje wydać za mąż córkę i łatać przy okazji coraz większe dziury w budżecie, pana młodego znów bardziej od wybranki serca interesują druhny i sprezentowany przez teścia sportowy wóz, a pazerny ksiądz pod stołem przelicza jeszcze grubsze pliki banknotów. Zobacz też: Trójmiejskie akcenty w nowym "Weselu"Tym razem jednak weselna zadyma stanowi dla Smarzowskiego jedynie pretekst do kolejnego po "Róży" i "Wołyniu" wglądu w bolesną historię Polski. Przebieg tytułowej uroczystości przywołuje w cierpiącym na demencję seniorze rodu fragmentaryczną pamięć o tragicznych wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat. Antoni Wilk (po raz ostatni na ekranie doskonale znany trójmiejskiej publiczności Ryszard Ronczewski) przypomina sobie dawną miłość do żydowskiej dziewczyny w czasach, gdy jakiekolwiek głębsze uczucia pacyfikowane były ogniem i ołowiem. W pokiereszowanym wspomnieniami umyśle staruszka rzeczywistość zaczyna coraz mocniej przeplatać się z przeszłością. Postaci i wydarzenia z okresu wojny pojawiają się w teraźniejszości i odwrotnie. Wszystkie nasze strachy w kotle "Smarzola"Niekiedy ten równie intrygujący, co ryzykowny zabieg sprawdza się doskonale, jak choćby w scenie kościelnej, gdy "dzisiejszy" kapłan piętnuje "tęczową zarazę", a ten sprzed lat karci z ambony "szerzące się żydostwo". Znacznie częściej jednak, szczególnie w drugiej połowie filmu, ta wymienność wątków i czasowych płaszczyzn zaburza płynność obu opowieści i pozostawia wiele historii bez dopowiedzenia. Jedną z większych bolączek "Wesela" jest właśnie wielogłosowość oparta na stereotypach i dość natarczywe miejscami poszukiwanie analogii. Punktem wyjścia są pogromy żydowskiej społeczności przez Polaków, które Smarzowski zestawia - czasami bezceremonialnie i dość chaotycznie - z dzisiejszymi nagonkami na środowiska LGBT, wrogością w stosunku do Ukraińców czy niechęcią na tle rasowym. Alegorie są aż nadto czytelne, ale zarazem bardzo apodyktyczne i nie zamierza bowiem w nowym "Weselu" za pomocą filmowego języka dyskutować z widzem. Wystawia Polsce autorską diagnozę, pod którą zapewne bardzo wiele osób się podpisze. Problem jednak w tym, że na ekranie taka nawałnica narodowych przywar, nierozliczonych grzechów i bardzo sugestywnych ostrzeżeń rozrzedza się w gąszczu wątków. Reżyser do jednego kotła wrzuca antysemityzm, ksenofobię i homofobię, krytykę kościoła i klas politycznych, ludzką małostkowość, zazdrość i nienawiść, seksizm, alkoholizm, emigrację zarobkową, weganizm i ubój zwierząt, handel ludźmi, kiboli, a nawet pandemię. Wszystko kipi, bulgocze i niejednokrotnie po prostu rozlewa się na bok, zostawiając wokół zupełnie obcy dotąd w kinie Smarzowskiego bałagan. Obrazy, od których chce się odwrócić wzrokRównie bezkompromisowy jak reżyser jest również język, którego używa do opowiadania wstrząsających momentami historii. Oczywiście do tego twórca "Domu złego" już nas wielokrotnie przyzwyczaił, ale w "Weselu" decyduje się na bardzo transparentną dosłowność. Sceny palenia żywcem ludzi w stodole czy uprzątania potem ich zwęglonych zwłok wbijają w fotel do tego stopnia, że zostają nam po seansie odciski. Siła obrazu jest porażająca, lecz bardzo często to jedyne narzędzie, którym posługuje się Smarzowski. Brakuje w "Weselu" psychologicznego wgryzienia się w postaci i bardziej szczegółowej analizy historycznych faktów, jak miało to miejsce choćby w "Wołyniu". Pojawiają się także sceny, które już bardzo niebezpiecznie balansują na granicy dobrego smaku. Dotyczy to szczególnie jednej, która wygląda tak, jakby do montażowni po kryjomu zakradł się Patryk Vega i wkleił do filmu jedną ze swoich ilustrowanych "anegdotek". Skłamałbym, że rzutuje to na ocenę całości, ale Smarzowskiemu chluby raczej nie przynosi. Wiele nadrabia tutaj sprawna ręka operatora Piotra Sobocińskiego, choć jego kadry często idą na marne przez absurdalnie szybki montaż, który zamiast dynamizować opowieść, wprowadza sporo znaków zapytania w kontekście fabuły. Aktorom również nie pomaga, bo właściwie tylko Robert Więckiewicz i Mateusz Więcławek (duże brawa!) mają "czym pograć". Świetnie wypada Agata Turkot, klasę pokazał nieodżałowany Ryszard Ronczewski. Wilki grasują w rzeźniOjciec panny młodej, Rysiek Wilk, którego gra Robert Więckiewicz, jest lokalnym (nieco podupadającym finansowo) oligarchą, który majątku i pozycji dorobił się na ubojni świń. Wizyta w jego zakładzie zapewne nie należałaby do najprzyjemniejszych dla wielu naszych zmysłów. Podobnie jest z "Weselem". To filmowa rzeźnia, w której Smarzowski w brutalny sposób szlachtuje polską mentalność, odsącza z niej grzechy przeszłości i serwuje widzom surowy produkt, który każdy przyrządzi na swój sposób. Czytaj: wedle własnych przekonań i światopoglądu. To niesamowicie mocny filmowy przekaz, ale bardzo kruchy w swojej filmu, wbrew obawom reżysera, nikt w Polsce nie zakaże. Wielu (w tym niżej podpisany) uzna, że należało to zrobić po prostu lepiej - subtelniej, z umiarem, ładem i szacunkiem dla widza. Większość powinna go jednak obejrzeć. Na pewno nikt nie będzie chciał o nim pamiętać. Pamięć, podobnie jak miłość, to jednak niezbędny element, by nie przywoływać na nowo ludzkiego zła, nienawiści i uprzedzeń. By - nawiązując do nazwiska głównych bohaterów - człowiek człowiekowi nie był Wilkiem. Obawiam się, że ten morał akurat zniknie w gąszczu kontrowersji i ataków na reżysera. Podobnie jak obawiam się, że nie trafi do tych, do których jest adresowany. Obym się mylił. OCENA: 6/10 Oprawa kwiatowa w dniu ślubu jest znacząca. Należy bowiem bardzo dokładnie zastanowić się, jakie kwiaty chcielibyśmy mieć na ślubie i jak mają się prezentować, czyli w jaki sposób mają zostać ułożone. Najważniejsze jest to, żeby kwiaty na ślubie były świeże. To doda większej rangi przyjęciu i wprowadzi miłą atmosferę. W związku z tym, warto dowiedzieć się, jakie kwiaty będą odpowiednie pod każdą porę na ślub dopasowane do panującej pory rokuKwiaty, które znajdą się na naszym ślubie zawsze powinny być dopasowane do danej pory roku. Wtedy bowiem ma się największą pewność, że wiązanka będzie świeża i będzie się doskonale prezentować. Dlatego na przykład latem tak ważne jest to, żeby zdecydować się na lekkie bukiety, wykonane z kwiatów polnych, tulipanów, czy konwalii. Dają one wspaniałe efekty wizualne oraz cudownie pachną. Goście weselni na pewno poczują się świetnie w ich otoczeniu. Z kolei, jeśli ślub planujemy wziąć w miesiącach jesiennych i zimowych to sprawę mamy nieco utrudnioną. Musimy bowiem większą uwagę przyłożyć co do wyboru kwiatów. Jeśli chodzi o kwiaty na ślub w październiku to warto zdecydować się na te, które będą stanowiły kwintesencję październikowego piękna. Dalie, astry, cynie, nagietki, a nawet… chryzantemy idealnie nadają się na bukiety jesienne, a także do przystrojenia sali wiosennej. Są to kwiaty kolorowe, które można ze sobą zestawić, bądź układać pojedynczo. Panna Młoda z jesiennym bukietem będzie wyglądać promieniująco. A sala przystrojona kwiatami w jesiennej aranżacji na długo pozostanie w pamięci wybrać się po kwiaty?Już na długi czas przed planowanym terminem wesela dobrze będzie zastanowić się, gdzie chcemy zakupić kwiaty. Możemy wybrać kilka miejsc i zdecydować się na jedno. Dobrym rozwiązaniem jest także skorzystanie z tego, co ma do zaoferowania kwiaciarnia internetowa. Tam bowiem bezproblemowo znajdzie się ciekawe wiązanki i można będzie zamówić świeże, jesienne kwiaty na dzień ślubu. Poza tym, można zdecydować się na zrobienie niebanalnych kwiatów z dekoracji, co dla wielu osób jest bardzo istotne.

wesele w październiku opinie