Haha a to za 2800 na rękę, ale to pod koniec a zaczynałam z 2200. Było i tak ze 40h na sali z dziećmi, a potem w domu za friko przygotowania, papier, kontakt z rodzicami, rady etc za najniższą krajową. No ale fakt, przedszkolanka to nie nauczyciel😹 Nie ważne, że mam magistra, dwie podyplomowki i liczne kursy z własnej kieszeni
People named Wcale Nie Nauczyciel. Find your friends on Facebook. Log in or sign up for Facebook to connect with friends, family and people you know. Log In. or. Sign Up.
Nie wiedziałam o tym rozporządzeniu szkoda bo ktoś inny może dostać to stanowisko, ale wiesz są zawsze jakieś możliwości przecież gdyby dyrektorka skierowała jakieś pismo do kuratorium,ze jesteś odpowiednią osobą na to stanowisko i sprawdzasz się w pracy a twój dyplom to kwestia czasu i byłabyś najodpowiedniejszą kandydatką.Tak naprawdę to sam dyplom nie świadczy o tym
Ocena ryzyka zawodowego – NAUCZYCIEL PRZEDSZKOLA, NAUCZYCIEL WSPÓŁORGANIZUJĄCY KSZTAŁCENIE, PSYCHOLOG Ocena ryzyka zawodowego – wrzesień 2020 2 Wytyczne do oceny ryzyka zawodowego Ocena ryzyka zawodowego została wykonana metodą RISC SCORE.
Dlatego też można powiedzieć, że osoby pracujące w przedszkolach to nie opiekunki do dzieci, a rasowi nauczyciele. I z tego założenia także wychodzi Minister Edukacji Narodowej, który narzuca wymagania co do kwalifikacji zawodowych osób, pracujących w przedszkolach. Jakie kwalifikacje musi mieć nauczyciel przedszkola?
Kto może zostać nauczycielem w przedszkolu? Obecnie wprowadzono wiele zmian na bazie najnowszego Rozporządzenia MEN. Między innymi wprowadzono obowiązek posiadania wyższego wykształcenia. Ponadto trzeba legitymować się posiadanym przygotowaniem pedagogicznym. Niestety nie każde zajęcia, nawet te podczas studiów ze specjalizacją
. Dzień Nauczyciela. Doniosły, ważny dzień. Kiedyś… Dzisiaj to dla dzieciaków przede wszystkim dzień wolny od zajęć. Kiedyś dumą było wręczyć nauczycielowi kwiatka, dzisiaj jest to kłopot- bo kupić trzeba, a co oni znowu wymagają, a za co im niby dawać, nic nie robią i takie tam. Tak, tak- nauczyciele doskonale wiedzą jak są postrzegani i jak mają dostać wymuszonego kwiatka, to wolą wrócić do domu na pusto. Wybaczcie, tym razem jestem po drugiej stronie barykady. Mimo, że jak to mówi moja mama, jestem obecnie nauczycielem w stanie spoczynku- co roku czuję się wyjątkowo w ten dzień bo to również moje święto. Nie spędzę go z podopiecznymi, nie usłyszę przemówienia dyrekcji ale świętuję- sama ze sobą. Bo nauczycielem się po prostu jest (jeśli oczywiście czuje się ten zawód całym sercem, tak jak czuję go ja). A od rana czytam dzisiaj różne dyskusje i zapytania odnośnie nauczycieli pracujących w przedszkolu- czy im też trzeba kwiatki przynieść?! Otóż- nie trzeba, obowiązku nie ma ale TO TAKI SAM NAUCZYCIEL jak ten pracujący w szkole więc nie rozumiem skąd jakiekolwiek wątpliwości?! Kilka zdań wyjaśniających- nauczyciel w przedszkolu, nauczyciel w oddziale przedszkolnym w szkole i ten uczący w klasach 1-3 to człowiek z takim samym wykształceniem, po tych samych studiach! Moje koleżanki z roku pracują w różnych z tych miejsc, ja sama pracowałam w każdym! Nie różnimy się więc poziomem wykształcenia. Każdy z nas musi mieć dyplom ukończenia studiów na kierunku (i teraz nie wiem jak to się dzisiaj nazywa bo w trakcie moich studiów zmieniało się 2 razy) kształcenia zintegrowanego z wychowaniem przedszkolnym albo edukacji wczesnoszkolnej. Więc czym się różni pani w przedszkolu od pani w szkole?! W oczach społeczeństwa chyba wieloma rzeczami, skoro w szkole jest to nauczyciel a w przedszkolu PRZEDSZKOLANKA?! A formalnie tylko kilkoma sprawami: – generalnie “przedszkolanki” mają trochę gorzej bo pracują od (najczęściej o tej porze otwiera się przedszkole)- w szkole godziną zero jest 8! – przedszkole jest placówką bez-feryjną co oznacza, że nauczyciele pracują w ferie, między świętami, również w Wigilię i wakacje (przynajmniej jeden miesiąc). Mają również mniejszy wymiar urlopu niż nauczyciele w szkole, którzy jak wiadomo mają wolne święta, wakacje, ferie itp. – pensja przy tym jest taka sama dla wszystkich, niezależnie od placówki. – obowiązują ich te same przepisy, Karta Nauczyciela, podstawy programowe itp. A teraz kilka słów z doświadczenia Pracowałam w przedszkolu we Wrocławiu a później prowadziłam oddział przedszkolny w szkole na wsi. W przedszkolu miałam takie same wiekowo dzieciaki jak te w oddziale przedszkolnym przy szkole. Robiłam z nimi podobne rzeczy, realizowałam ten sam program, miałam ten sam zakres obowiązków. A jednak było inaczej. W szkole moje słowo było praktycznie święte. PANI powiedziała, tak musiało być. W przedszkolu miałam zająć się dziećmi i nie wymagać zbyt wiele od zapracowanych rodziców (przeważnie, całe szczęście nie wszyscy tak uważają). W szkole na Dzień Nauczyciela dostałam coś od każdego ucznia, w przedszkolu tylko od kilku. W szkole miałam więcej wolnych dni i więcej “luzu”, w przedszkolu bywało różnie- czasami pracowało się po 10 godzin (zastępstwo za zmienniczkę), na drugiej zmianę kończyłam pracę o 17, na otwarciu zaczynałam o Do pracy szłam również w Wigilię, ferie i Sylwestra. W szkole rzadziej przyprowadzano chore dzieci (bo nie wypada), w przedszkolu było to notoryczne (zakres moich obowiązków wzrastał o wycieranie nosów). W przedszkolu panie nie mają problemu z wycieraniem dzieciom tyłków, przebieraniem, przytulaniem, pomocą w karmieniu itp. Odwalają ogromną robotę od strony czysto opiekuńczej. W szkole to głównie dydaktyka! Szanujcie więc panie nauczycielki, nie mówcie o nich pogardliwie “przedszkolanki” bo one są prawdziwymi NAUCZYCIELKAMI. Tylko cechują się dużo większą cierpliwością, ciepłem i empatią (nie wyobrażam sobie inaczej) bo mają inne miejsce pracy niż szkoła, w której można tych cech po prostu nie posiadać i być fajnym nauczycielem. Aaaaa i nie chodzi o prezenty i zarzucanie teraz pań słodkimi słowami- to raczej wymiar symboliczny. Jasne, że miło dostać kwiatka czy czekoladę na Dzień Nauczyciela. Ale nie tu jest sedno mojego tekstu. Myślę, że doskonale wiecie, że dużo bardziej cenny jest szacunek i uznanie.
Przemoc fizyczna, słowna i psychiczna - takie zarzuty kierują rodzice dzieci uczęszczających do Przedszkola nr 73 w Gdańsku wobec wychowawczyni najmłodszej grupy. Proceder miał trwać siedem miesięcy. Sprawa została zgłoszona na policję i zbada ją prokuratura. Wybór odpowiedniej placówki przedszkolnej, szczególnie jeśli chodzi o małe dzieci, niejednokrotnie spędza rodzicom sen z powiek. Niestety, nawet jeśli przeprowadzą skrupulatne poszukiwania i sprawdzą komfort oraz bezpieczeństwo, jakie zapewnia placówka pod każdym kątem, nie mają gwarancji, że ich dzieci zostaną otoczone należytą opieką. Dobitnie przekonali się o tym rodzice trzylatków z gdańskiego Przedszkola nr 73, nad którymi - według ich relacji - przez siedem miesięcy, regularnie, znęcała się wychowawczyni ich której rodzice stawiają zarzuty, sprawowała opiekę nad dziećmi od września 2018 roku do kwietnia 2019 roku. - Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego, w ostatniej chwili, zmieniono wychowawczynię grupy. Została przeniesiona do maluchów z "wyższej" grupy, do której uczęszczał wówczas mój starszy syn (jak się później okazało najprawdopodobniej na wniosek jednego z rodziców) - opowiada pani Katarzyna, mama podopiecznych placówki. - Zdziwiło mnie to, bo myśleliśmy, że będzie opiekowała się naszymi dziećmi aż do końca cyklu przedszkolnego - przyznaję, że nie miałam zastrzeżeń do jej pracy. Kiedy jednak zostało ujawnione, jakich czynów dopuściła się przedszkolanka w grupie maluchów, zapaliła mi się czerwona lampka. Nie mogłam się temu biernie przyglądać. Tu przecież chodzi o dobro i bezpieczeństwo naszych słowna, fizyczna i psychicznaZdaniem rodziców, dzieci były przez nią szarpane, popychane, zaklejano im usta taśmą, a w ramach kary musiały spać nago. - Dzieci niechętnie chodziły do przedszkola - zazwyczaj tak bywa w pierwszym okresie, gdy są odseparowywane od rodziców. Z upływem czasu lęk dzieci przed pozostaniem w przedszkolu jednak nie malał - komentuje pani Magda, mama przedszkolaka z najmłodszej grupy. - Dzieci zaczęły wracać z przedszkola z bolącymi rączkami i siniakami. Teoretycznie nic nadzwyczajnego. W niedługim czasie zaczęły jednak moczyć się w nocy a z ich ust można było usłyszeć "jesteś głuchy" "jesteś głupi" "zamknij się". Żaden z rodziców nie wyraża się tak do swojego dziecka, więc nie wyniosły tego z zachowań było bardzo wiele. Sprawa okazała się na tyle poważna, że zostało zorganizowane spotkanie rodziców. Na spotkaniu wyjaśniły się kwestie bolących rączek, moczenia się w nocy, histerii i paniki porannej przed wyjściem do przedszkola. - Na temat agresji więcej usłyszeliśmy od rodziców na zebraniu, które odbyło się w kwietniu - opowiada pani Magda. - Poruszono wówczas kwestię spania nago za karę. Gdy chłopiec poskarżył się swojej mamie, na następny dzień przedszkolanka wzięła go "za chabety" i z zaciśniętymi zębami zastraszała dziecko. Zastraszanie skończyło się popchnięciem dziecka na agresją i swoją opryskliwością przedszkolanka nie kryła się przed Przychodząc po dziecko byłam świadkiem, jak przedszkolanka krzyczy, popycha i bierze dziecko w ręce z zamaszystym ruchem odwracając je. Płacz dzieci tylko bardziej denerwował przedszkolankę i podnosił jej złość. Wrzaski były słychać na korytarzu - relacjonuje nasza należytej pomocy ze strony dyrekcji przedszkolaRodzice dzieci mają żal do dyrektorki placówki, która ich zdaniem nie wykazała należytego zainteresowania sprawą. - Największy żal mam o to, że dyrektorka - po ujawnieniu całej sprawy - nie zapewniła naszym dzieciom pomocy psychologicznej. Musimy radzić sobie na własną rękę, a tutaj przecież potrzebna byłaby terapia całej grupy - mówi tata jednego z podopiecznych przedszkola. Nasze próby kontaktu z dyrektorką przedszkola oraz oskarżaną przedszkolanką okazały się bezowocne. Jeśli otrzymamy od nich komentarz w tej sprawie, niezwłocznie go opublikujemy. Rodzice poinformowali o sprawie Kuratorium Oświaty, które natychmiast podjęło stosowane działania. - Kuratorium podjęło działania z zakresu nadzoru pedagogicznego i zleciło przeprowadzenie kontroli doraźnej w przedszkolu. Sprawa jest zgłoszona na policję i do komisji dyscyplinarnej - informuje Monika Kończyk, pomorska kurator oświaty. Sprawę na policję zgłosiła też mama jednej z podopiecznych Przedszkola nr 73. - 12 czerwca policjanci z komisariatu na Suchaninie przyjęli zawiadomienie o znęcaniu się fizycznym i psychicznym przez pracownika jednego z gdańskich przedszkoli nad 4-letnim dzieckiem. Policjanci prowadzą czynności sprawdzające w kierunku przestępstwa znęcania (art. 207 kodeksu karnego). Zebrane informacje w tej sprawie policjanci przekazali do prokuratury, która podejmie dalsze decyzje w tej sprawie - informuje asp. Karina Kamińska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Zgłoszeń na policję może być więcej: - Na razie zrobiła to tylko jedna mama, ale ja też zamierzam złożyć zawiadomienie na policję. Z tego, co wiem, naszym śladem mają pójść inni rodzice - mówi pani Katarzyna.
przedszkolanka to nie nauczyciel